Sponsor główny:
Sekcje sportowe
Terminarz
Tabela
1. Tłuchowia Tłuchowo38
2. Unia Solec Kujawski38
3. Chemik Bydgoszcz37
4. Pogoń Mogilno37
5. Unia Wąbrzeźno33
6. Cuiavia Inowrocław30
7. Wisła Dobrzyń nad Wisłą29
8. Łokietek Brześć Kujawski28
9. Sparta Brodnica24
10. Mustang Ostaszewo24
11. Orlęta Aleksandrów Kujawski20
12. Pomorzanin Serock19
13. Start Pruszcz18
14. Noteć Łabiszyn17
15. Lech Rypin15
16. Kujawiak Kowal13
17. Tarpan Mrocza12
Lech z honorem żegna się z Pucharem Polski:


      Przyjazd Zawiszy Bydgoszcz do naszego miasta wywołał w sympatykach Lecha zrozumiałe emocje. Mecz z drużyną z Ekstraklasy to wydarzenie dla takiego małego miasteczka jak Rypin. Już na kilka minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego Krztonia trybuny  Stadionu Miejskiego zaczęły się szczelnie wypełniać kibicami. Do Rypina zawitała także liczna rzesza fanów z Bydgoszczy.

 

      Mecz, który zgodnie z oczekiwaniami  wielu miał być piłkarskim świętem w pierwszej połowie rozczarował swym poziomem. Gra toczyła się głównie w środku boiska. Ku zaskoczeniu kibiców trudno było też dostrzec wyraźną różnicę klas pomiędzy biegającymi po nim drużynami. Bydgoszczanie, zdecydowany faworyt spotkania, mieli niespodziewanie duże problemy ze sforsowaniem skomasowanej obrony Lecha i przez pierwsze pół godziny spotkania praktycznie nie zagrozili bramce Jakuba Rutkowskiego. Nasz zespół na tle renomowanego rywala prezentował się dobrze. Podopieczni trenera Grzybowskiego znakomicie wywiązywali się z powierzonych im przed meczem zadań taktycznych i nie dopuszczali do poważnych spięć pod swoją bramką.

 

Naprawdę niebezpiecznie w polu karnym Lecha zrobiło się dopiero w 31 minucie meczu. Wtedy to najlepszy chyba w pierwszej części gry zawodnik Zawiszy Hérold Goulon dograł piłkę do Wahana Geworgiana.  Ten błyskawicznie wrzucił ją na głowę ustawionego kilka metrów przed bramką Lecha Piotra Kuklisa, który jednak na nasze szczęście fatalnie przestrzelił.

Tak na dobrą sprawę szansa Kuklisa była jedyną stuprocentową okazją jaką bydgoszczanie wypracowali sobie w pierwszej odsłonie gry. Wojskowi, rzecz jasna dominowali przez cały czas na boisku, wyraźnie jednak nie mieli pomysłu jak swoją przewagę zdyskontować golem.

 

Rypinianie na tle bardziej doświadczonych i lepiej przygotowanych pod względem motorycznym rywali niespodziewanie nadal radzili sobie bardzo dobrze. Braki w umiejętnościach nadrabiali ambicją, walecznością i żelazną dyscypliną taktyczną. To wystarczyło to tego aby przy burzy oklasków zejść na przerwę z bezbramkowym remisem.

     

     Drugą połowę bydgoszczanie rozpoczęli z dwiema zmianami w składzie. Trener Tarasiewicz widząc, że jego zespół w pierwszej części spotkania spisywał się niemrawo na plac gry wpuścił Jakuba Wójcickiego oraz Michała Masłowskiego z zadaniem przyspieszenia tempa rozgrywania akcji.

 

Efekty tych roszad przyszły prędzej niż ktokolwiek na stadionie mógł się tego spodziewać. Tuż po gwizdku sędziego rozpoczynającym drugą część meczu Masłowski przytomnie zagrał prostopadłą piłkę do Pawła Abbotta, a ten nie miał większych problemów z umieszczeniem jej w siatce. Zawisza prowadził 1:0. Sensacja w Rypinie stawała się coraz mnie realna.

 

      Szybko stracony gol wyraźnie negatywnie wpłynął na Lechitów. W gruzach legł plan dalszej gry z kontrataku. Rypinianie myśląc o doprowadzeniu do remisu musieli nieco rozluźnić szyki obronne i spróbować odważniej zaatakować rywali.

Ci po uzyskaniu prowadzenia zaś poszli za ciosem, chcąc jak najszybciej podwyższyć wynik i definitywnie rozstrzygnąć losy awansu. Szczególnie uaktywnił się strzelec gola Abbott. Rosły napastnik niebiesko – czarnych co chwilę niepokoił bramkarza Lecha. Dobrze pod polem karnym rypinian radził sobie także Wójcicki. Mankamentem w grze podopiecznych trenera Tarasiewicza była jednak nadal skuteczność. Cóż z tego, że dominowali na boisku skoro w kolejnych minutach nie byli w stanie ponownie trafić do siatki. Najlepszej sytuacji do podwyższenia prowadzenia nie wykorzystał w 72 minucie meczu Piotr Petasz, który z kilku metrów bez presji ze strony obrońców posłał piłkę głową wysoko nad poprzeczką.

     

      Ta strzelecka indolencja niespodziewanie mogła zemścić się na graczach z Bydgoszczy. W dziewięćdziesiątej minucie spotkania doszło do kontrowersyjnej sytuacji w polu karnym Witana. Po dośrodkowaniu Marcina Baranowskiego w polu karnym doszło do wielkiego zamieszania, w którym piłka prawdopodobnie trafiła w rękę jednego z graczy Zawiszy. Pomimo protestów piłkarzy Lecha sędzia nie przerwał gry. Goście przejęli futbolówkę i wyprowadzili szybki atak, który zakończył się golem Wójcickiego. Trafienie to rozstrzygnęło losy spotkania. Przyjezdni w ostatniej akcji meczu mieli jeszcze okazję na trzeciego gola, jednak piłka po strzale Petasza trafiła w słupek bramki Rutkowskiego. Po tej akcji sędzia spotkania odgwizdał jego koniec. Zawisza awansował do 1/16 finału Pucharu Polski. Lech na kolejne pucharowe emocje musi zaś poczekać do przyszłego sezonu.

 

    Pomimo porażki naszemu zespołowi należą się duże brawa za postawę na boisku. Drużyna trenera Grzybowskego zagrała dobre spotkanie i na tle tak silnego przeciwnika zaprezentowała się nader korzystnie. Zaledwie dwubramkowa porażka z Zawiszą to wynik, który nie przynosi ujmy młodemu zespołowi Lecha. Śmiało można powiedzieć, że rypinianie z honorem żegnają się z rozgrywkami pucharowymi.

 

 

 

  

Lech Rypin - Zawisza Bydgoszcz 0:2 (0:0)

 

Bramki: 46" Abbott, 90" Wójcicki

 

Skład Lecha: Rutkowski – Śnieć, Buchalski (k), Bieńkowski (67" Dąbrowski), Baranowski – Fodrowski, Pomorski, Paweł Lewandowski (64" Ruciński), Trędewicz, Gajkowski – Kaczyński (55" Paczkowski)

 

Skład Zawiszy: Witan – Ciechanowski, Lewczuk, Skrzyński, Ziajka – Geworgyan (46" Wójcicki), Dudek (46" Masłowski), Goulon, Kuklis, Petasz – Abbott (74" Leśniewski)

 

Żółte kartki: 65" Ciechanowski,  56" Ziajka 

 

Sędziował: Wojciech Krztoń (Olsztyn)

 

 Widzów: 1000

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Inne newsy: