Sponsor główny:
Sekcje sportowe
Terminarz
Tabela
1. Tłuchowia Tłuchowo38
2. Unia Solec Kujawski38
3. Chemik Bydgoszcz37
4. Pogoń Mogilno37
5. Unia Wąbrzeźno33
6. Cuiavia Inowrocław30
7. Wisła Dobrzyń nad Wisłą29
8. Łokietek Brześć Kujawski28
9. Sparta Brodnica24
10. Mustang Ostaszewo24
11. Orlęta Aleksandrów Kujawski20
12. Pomorzanin Serock19
13. Start Pruszcz18
14. Noteć Łabiszyn17
15. Lech Rypin15
16. Kujawiak Kowal13
17. Tarpan Mrocza12
Kujawianka wypunktowała Lechitów :


             Wysoką porażką zakończyła się wyprawa rypińskiego Lecha do Izbicy Kujawskiej. Gospodarze nie dali szans słabiej grającym dziś podoopiecznym trenera Macieja Grzybowskiego wbijając im aż cztery gole. Mecz rozstrzygnął się w pierwszych 45 minutach spotkania. W nich to miejscowi trzykrotnie pokonywali Jakuba Rutkowskiego. 

Lechici, pomimo bolesnej porażki utrzymali trzecią lokatę w tabeli. Do przodującej Sparty Brodnica tracą już jednak osiem punktów.

 

           Suchy wynik spotkania, tym którzy nie mieli okazji go oglądać sugerować mógłby jednostronny jego przebieg. W rzeczywistości było nieco inaczej. Obie strony stwarzały sytuacje bramkowe, z tym że tylko gospodarze potrafili je bezlitośnie zamieniać na gole. Rypinianie natomiast, pomimo kilku niezłych okazji strzeleckich tego dnia nie grzeszyli niestety skutecznością.

Lechici zagrali w Izbicy grubo poniżej swoich możliwości i nie ma co do tego żadnych wątpliwości.  Czterobramkowa wygrana gospodarzy, choć w pełni zasłużona, to zdecydowanie jednak za wysoki wymiar kary.

 

Zespół z Izbicy na mecz z Lechem przyjął bardzo mądrą taktykę, która co widać po końcowym rezultacie przyniosła mu pełen sukces. Gospodarze przez większą część spotkania oddawali inicjatywę w grze Lechitom, skupiając się na zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki. Swą grę opierali głównie o szybkie kontrataki, w których brylował szczególnie ich supersnajper Maciej Lewandowski.

 

Rypinianie zaś, mimo ambitnej postawy przez całe spotkanie byli głową w mur. Nieskuteczny był grający na szpicy Martyn Trędewicz, słabej niż zazwyczaj funkcjonowała druga linia. Swoje trzy grosze do przegranej dorzucił też Jakub Rutkowski, niepewnie interweniujący przy drugiej bramce dla Kujawianki.

 

          Mecz paradoksalnie lepiej zaczęli Lechici i nic tak naprawdę początkowo nie wskazywało na druzgocącą ich klęskę. Nawet po szybkiej stracie gola, którego już w 7 minucie spotkania dla Kujawianki zdobył Maciej Lewandowski gra rypinian nie wyglądała źle.

Już dwie minuty po stracie gola prawą stroną przedarł się Szymon Moszczyński i dośrodkował piłkę w pole karne. Niestety naszych piłkarzy ubiegł jeden z defensorów gospodarzy i wybił ją poza plac gry. Chwilę później najskuteczniejszy gracz Lecha sam mógł doprowadzić do remisu. Po precyzyjnym podaniu Mariusza Śniecia (notabene najlepszego z Lechitów w pierwszej odsłonie spotkania) uderzył jednak zbyt słabo i wprost w bramkarza. Po kolejnej minucie ponownie zakotłowało się w polu karnym miejscowych. Tym razem obok słupka uderzył Martyn Trędewicz, który dopadł do piłki odbitej po strzale Krystiana Pomorskiego.

 

 Gospodarze na ataki przyjezdnych odpowiedzieli w 18 minucie meczu. Lewą stroną boiska urwał się Lewandowski. Napastnik miejscowych dopadł z piłką do linii końcowej boiska i z niemal zerowego kąta próbował strzelać na bramkę Rutkowskiego. Jego uderzenie skutecznie zablokował jednak Adrian Bieńkowski.

W 24 minucie mieliśmy kolejną ciekawą akcję pod bramką Kujawianki. W ogromnym zamieszaniu najprzytomniej zachował się Radosław Fodrowski, który wycofał piłkę do Trędewicz. Napastnik z Rypina nie kombinując zbyt wiele, oddał strzał na bramkę. Na jego nieszczęście piłka po nogach obrońcy wyszła poza pole gry.

 

Kilka zmarnowanych okazji na gola zemściło się w 35 minucie meczu. Wtedy to gospodarze wykonywali rzut wolny. Dośrodkowana w pole karne piłka wybita została wysoko w powietrze. Wyskoczyli do niej Jakub Rutkowski i któryś z graczy z Izbicy. Niestety młody golkiper Lecha, pomimo dużego zasięgu ramiom przegrał ten pojedynek. Futbolówka trafiła pod nogi Pawła Komorowskiego, który błyskawicznie uderzył w kierunku bramki. Piłka otarła się jeszcze o słupek i wpadła do siatki.

Drugi gol wywołał euforię wśród niezbyt licznej izbickiej widowni. Zwycięstwo ich pupili nabierało coraz bardziej realnych kształtów.

 

Rypinianie natomiast stanęli przed jeszcze większym wyzwaniem. Dwubramkowa strata, choć niewątpliwie duża nadal była jednak jak najbardziej do odrobienia. Niestety tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę spotkania szanse Lechitów na zwycięstwo stały się już tylko iluzoryczne. Gospodarze zdobyli bowiem trzeciego gola. Podopieczni trenera Arkadiusza Dubczaka wyprowadzili wzorcową kontrę, w której przeciwko osamotnionemu Mariuszowi Śnieciowi uczestniczyło aż pięciu !!! piłkarzy. Taka dysproporcja sił nie mogła skończyć się inaczej jak tylko skierowaniem piłki do bramki bezradnego Jakuba Rutkowskiego.

Pierwsza połowa mogła skończyć się jeszcze gorzej dla naszego zespołu. Chwilę po utracie trzeciego gola mieliśmy bowiem kolejny szybki kontratak Kujawianki. Tym razem Maciej Lewandowski przegrał jednak pojedynek sam na sam z bramkarzem gości.

Rypinianie, rzecz jasna w minorowych nastrojach schodzili do szatni. Nikt chyba w obozie Lechitów nie spodziewał się takiego przebiegu gry i tylu straconych do przerwy bramek. Pozostało im jednak 45 minut na to aby spróbować odmienić losy spotkania.

 

          Pierwsza groźna akcja Lechitów po przerwie miała miejsce w 53 minucie. Marcin Baranowski wrzucił piłkę wprost na głowę Martyna Trędewicza, który jednak minimalnie chybił. Po kolejnych sześciu minutach przypomniał o sobie Maciej Lewandowski. Napastnik Kujawianki wpadł w pole karne i oddał strzał na bramkę Rutkowskiego. Na szczęście piłka poszybowała nad poprzeczkę i wynik nie uległ zmianie. Lech odpowiedział błyskawicznie. Dobrą akcję gości kończył Szymon Moszczyński. Podobnie jednak jak Lewandowski, przeniósł on piłkę nad bramką.

 

W 62 minucie meczu mieliśmy sytuację, która mogła wpłynąć na dalszy przebieg spotkania. Lechici wywalczyli rzut karny. Do piłki ustawionej na punkcie oddalonym o jedenaście metrów od bramki podszedł Adrian Bieńkowski. Uderzył jednak na tyle źle, że bramkarz miejscowych Maciej Bednarski nie miał większych problemów z jej odbiciem.

 

Zmarnowany rzut karny, ostatecznie zabił nadzieje kibiców z Rypina na uratowanie choćby remisu. Tego dnia nic bowiem nie chciało wpaść do izbickiej bramki. Gospodarze zaś nadal groźnie kontrowali. W 71 minucie meczu doszło do kontrowersyjnej sytuacji przed polem karnym Lecha. Wszędobylski i szybki jak wiatr Maciej Lewandowski szarżował na bramkę przyjezdnych. Naprzeciw niemu wybiegł Rutkowski. Napastnik Kujawianki mijał już naszego bramkarza, gdy ten faulem powalił go na murawę. Kibice za trybunach zastanawiali się jak całą sytuację oceni sędzia Bania. Arbiter z Torunia okazał się łaskawy dla naszego golkipera i napomniał go tylko żółtym kartonikiem. Sytuacja ta wzburzyła trenera Dubczaka, który za głośne protesty został usunięty przez sędziego z ławki rezerwowych i końcówkę spotkania oglądał zza płotu w towarzystwie młodych kibiców Kujawianki.

 

Mecz powoli dobiegła końca i coraz bardziej oczywiste stawało się to, że punkty pozostaną w Izbicy. Lechici, pomimo bardzo niekorzystnego wyniku dążyli do zdobycia choćby honorowego trafienia. Najbliżej powodzenia Piotr Buchalski,  grający przez większą część drugiej połowy w ataku. Jego strzał niestety zatrzymał się na słupku bramki Mateusza Mielczarka, który kilka minut wcześniej zmienił kontuzjowanego Macieja Bednarskiego.

 

Rypinianie ostatecznie nie zdołali więc trafić do bramki gospodarzy. Na domiar złego stracili czwartego gola. Jego autorem był, a jakże Maciej Lewandowski. Golleador z Izbicy ponownie urwał się defensorom Lecha i wpadł w pole karne. Tam przy bliższym słupku bramki Rutkowskiego znalazł miejsce by skierować piłkę do siatki.

 

         Mecz zakończył się wysokim zwycięstwem Kujawianki. Nie mamy nawet zamiaru podważać tej wygranej. Zwyciężył zespół skuteczniejszy i w przekroju całego spotkania nieco lepszy. Gospodarze imponowali zwłaszcza szybką grą z kontrataku. Talentem ponownie błysnął Maciej Lewandowski. Dwie bramki wbite Lechitom umocniły go na czele tabeli czwartoligowych strzelców.

 

Lechici w sobotę zagrali bardzo przeciętnie i nie ma co dywagować co by było gdyby Bieńkowski trafił z jedenastu metrów. Najwyższa porażka w sezonie to niewątpliwie zimny prysznic dla wszystkich. Nie jest to jednak jeszcze powód do wszczynania paniki. Takie porażki jak ta w Izbicy zdarzają się futbolu. Najważniejsze jest to aby szybko wyciągnąć z niej wnioski. Wierzymy, że sobotnia klęska zmobilizuje piłkarzy do lepszej gry już w następnym spotkaniu z Gopłem Kruszwica. W nim liczymy na zwycięstwo.

Inne newsy: