Sponsor główny:
Sekcje sportowe
Terminarz
Tabela
1. Tłuchowia Tłuchowo38
2. Unia Solec Kujawski38
3. Chemik Bydgoszcz37
4. Pogoń Mogilno37
5. Unia Wąbrzeźno33
6. Cuiavia Inowrocław30
7. Wisła Dobrzyń nad Wisłą29
8. Łokietek Brześć Kujawski28
9. Sparta Brodnica24
10. Mustang Ostaszewo24
11. Orlęta Aleksandrów Kujawski20
12. Pomorzanin Serock19
13. Start Pruszcz18
14. Noteć Łabiszyn17
15. Lech Rypin15
16. Kujawiak Kowal13
17. Tarpan Mrocza12
Ostre strzelanie na koniec sezonu:


        Istny festiwal strzelecki zobaczyli w sobotnie popołudnie kibice zgromadzeni na trybunach Stadionu Miejskiego przy Sportowej 41. Piłkarze Lecha i Notecianki Pakość zafundowali widowni efektowną kanonadę i aż ośmiokrotnie posyłali piłkę do bramki. Niestety skuteczniejsi okazali się przyjezdni, którzy ostatecznie wygrali ten szalony momentami mecz.

 

Spotkanie rozpoczęło się z pięciominutowym opóźnieniem. Poprzedziła je bowiem bardzo miła uroczystość. Predstawiciele klubu wraz z burmistrzem miasta panem Pawłem Grzybowskim uhonorowali przebywającego w Rypinie na krótkim urlopie Marcina Listkowskiego, wychowanka Lecha obecnie reprezentującego barwy ekstraklasowej Pogoni Szczecin. Z honorami pożegnano także kończącego przygodę z Lechem trenera Macieja Grzybowskiego, który jak wiadomo od przyszłego sezonu zasiądzie na ławce brodnickiej Sparty.

 

       Po tej miłej uroczystości wreszcie przyszedł czas na piłkarskie popisy Lechitów i gości spod Inowrocławia. Mecz, w którym nasz zespół zagrał osłabiony brakiem aż trzech podstawowych graczy: Łukasza Anuszewskiego, Piotra Buchalskiego oraz Radosława Fordowskiego rozpoczął się od ataków Lecha. Pierwsze minuty gry przebiegały wyraźnie pod dyktando rypinian. Nie stworzyli oni jednak sobie niestety w tym czasie żadnej godnej odnotowania okazji bramkowej.

 

Goście walczący nadal o miejsce premiowane awansem do trzeciej ligi spokojnie przeczekali okres naporu Lechitów i po upływie około kwadransa zaatakowali. Pierwszą naprawdę wyśmienitą szansę na gola zmarnowali w 14 minucie spotkania. Rypinian od utraty bramki uchronił Kamil Stachewicz, który nogami zdołał odbić lecąca w jego stronę futbolówkę. Niewiele mógł zrobić natomiast w 20 minucie. Goście wyprowadzili składną kontrę, po której z prawej strony pola karnego przymierzył Przemysław Swojnóg. Piłka poszybowała w kierunku dalszego słupka i w ten sposób Notecianka objęła niespodziewanie prowadzenie. Gol na 1:0 wyraźnie rozochocił pakościan. W 27 minucie gry przyjezdni wykonywali rzut wolny. Nietypowy sposób jego rozegrania zaskoczył defensywę Lecha, nie uśpił natomiast czujności młodego golkipera z Rypina, który wybił nad poprzeczkę piłkę niechybnie zmierzającą w światło bramki.

 

Lechici z trwającego piętnaście minut letargu przebudzili się w 32 minucie. Wtedy to na bramkę gości uderzył Martyn Trędewicz. Strzał napastnika miejscowych niezbyt pewnie odbił bramkarz, nikt jednak z naszych zawodników nie zdążył z dobitką. Jeszcze lepszą okazję na wyrównanie rypinianie stworzyli w 37 minucie meczu. Tym razem szarżował ambitny jak zawsze Mateusz Szymborski. Pomocnik Lecha z lewej strony boiska posłał silnie futbolówkę w pole karne, tam jednak źle zachował się Mariusz Rutkowski, który nie zdołał dopaść do precyzyjnego wydawałoby się podania partnera z drużyny. Sześćdziesiąt sekund później prawą stroną urwał się Michał Kacperek, który próbował dośrodkować piłkę na nogę wbiegającego w pole bramkowe Martyna Trędewicza. Niestety podanie przeciął jeden z obrońców i niezła okazja na gola przeszła napastnikowi Lecha koło nosa.

 

W samej końcówce pierwszej odsłony gry zaatakowali goście. Gracze Notecianki przycisnęli i mieli nawet szansę na podwyższenie prowadzenia. Niezbyt pewnie w tym czasie zachowywał się w bramce Stachewicz. Najpierw nie złapał piłki, po czym sytuację ratować musiał nogami. Następnie nie opanował lekkiego podania od obrońcy, czym dał przyjezdnym okazję do dośrodkowania z rzutu rożnego. Wreszcie po rzeczonym kornerze wypuścił futbolówkę z rąk i tylko brakowi precyzji zawodnika z Pakości zawdzięczać może, że po raz drugi tego dnia nie musiał wyciągać piłki z siatki.

 

Pierwsza połowa zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem walczącej o awans Notecianki. Zawodnicy zeszli na piętnastominutową przerwę, kibice zaś z nadziejami oczekiwali na to co zdarzy się w drugiej odsłonie gry. Przebieg pierwszych czterdziestu pięciu minut, pomimo niekorzystnego wyniku pozwalał z optymizmem myśleć o końcowym rezultacie.

 

       Niestety to co stało się tuż po przerwie zszokowało wszystkich sympatyków Lecha. Nasz zespół w niecałe pięć minut po gwizdku oznajmiającym początek drugiej odsłony gry stracił … trzy gole. Nawet najstarsi kibice Lecha nie pamiętają tak fatalnego początku drugiej połowy w wykonaniu rypinian. Trudno wytłumaczyć to co stało się w tak krótkim odstępie czasu. Wydawało się, że nasz zespół nie wyszedł jeszcze z szatni. Fatalne błędy w obronie goście wykorzystali z całą bezwzględnością i zanim na dobre rozpoczęła się gra było już w zasadzie po zawodach. Jak padały bramki? W 46 minucie pięknym  strzałem  pod poprzeczkę popisał się strzelec pierwszego gola Przemysław Swojnóg. Lechici nie zdołali jeszcze dobrze ochłonąć, a było już 3:0. Tym razem po kontrze do bramki Stachewicza piłkę posłał Dariusz Słupski. Nie był to jednak koniec nieporadności rypinian we własnym polu karnym. W 50 minucie gry kolejną kontrę Notecianka zamieniła na gola. Tym razem w pustej bramce futbolówkę umieścił Kamil Kala. Koszmar pierwszych pięciu minut drugiej połowy rypinianom śnił jeszcze długo będzie się po nocach. Jeśli mówi się, że nie ma graczy niezastąpionych to w sobotę zobaczyliśmy, że jest to powiedzenie cokolwiek nieprawdziwe. Brak Piotra Buchalskiego był w tym meczu aż nadto widoczny.

 

W tym miejscu można by zakończyć już relację z meczu. Blitzkrieg jaki zafundowali pakościanie Lechitom na początku drugiej odsłony gry rozstrzygnął definitywnie losy meczu. Goście w pełni wykonywali postawione prze nimi zadanie i nasłuchiwali wieści z boisk gdzie ligowi rywale do awansu toczyli swoje zmagania.

 

Rypinianom tak fatalny początek połowy mógł odebrać resztki chęci do walki. Na szczęście tak się nie stało. Nasi piłkarze starali się jak mogli ratować twarz i dążyli do zdobycia gola. Swoje szanse na honorowe trafienie wypracowali między innymi Szymon Moszczyński, Mateusz Szymborski  oraz Martyn Trędewicz. Piłka jak zaczarowana za każdym razem znajdowała jednak powód aby nie wpaść do siatki. Na domiar złego to goście znów znaleźli sposób na pokonanie Stachewicza. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem sędziego Notecianka zdobyła piątego gola. Jego autorem był Dariusz Słupski, który praktycznie nieatakowany głową z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki.

 

Wydawało się, że ostatnie w sezonie spotkanie ligowe Lechici zakończą kompromitującą klęską. Wynik końcowy jednak nie okazał się aż tak upokarzający jak wydawało się, że będzie. W 79 minucie spotkania nasz zespół zdobył w końcu honorowego gola. Z pomocą rypinianom przyszedł jeden z graczy Notecianki - Michał Lewandowski, który próbując przecinać dośrodkowanie Szymona Moszczyńskiego niefortunnie posłał piłkę do własnej bramki.

Gol na 1:5 jakby to niedorzecznie nie zabrzmiało spowodował, że w rypinian wstąpiły nowe siły. Ostatnie trzy minuty meczu przyniosły niespodziewane emocje i co najważniejsze kolejne trafienia dla podopiecznych trenera Grzybowskiego. W 88 minucie gola mógł strzelić Radosław Rybka. Jego uderzenie nogami sparował jednak golkiper gości. Chwilę później toczony w przyjaznej atmosferze mecz zaostrzył się na chwilę, a boisko zamieniło się w ring. Brutalny faul strzelca dwóch goli Słupskiego na Patryku Rucińskim zaognił sytuację na murawie. Piłkarze rzucili się sobie do gardeł, sędziowie musieli uspokajać zwaśnione strony konfliktu.

 

Notecianka mecz kończyła w dziesiątkę, Lech natomiast nie rezygnował ze zdobycia kolejnego gola. W 92 minucie spotkania obejrzeliśmy bramkę meczu. Fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Martyn Trędewicz, który nie dał najmniejszych szans na skuteczną interwencję bramkarzowi gości. Piłka szybowała z ponaddźwiękową prędkością i nieomal nie rozerwała siatki. Nie był to jednak ostatni akcent sobotniego popołudnia przy Sportowej 41. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego rypinianie zdobyli bowiem trzecią bramkę. Golkiper z Pakości po strzale Mateusza Szymborskiego „wypluł” jak to się popularnie mówi, futbolówkę wprost pod nogi wprowadzonego kilkanaście minut wcześniej na murawę Krystiana Pawłowskiego. Młody zawodnik Lecha jak stary rutyniarz przerzucił ją nad próbującym naprawiać swój błąd bramkarzem i tym samym ustalił końcowy wynik meczu.

 

Kanonada na stadionie MOSiR – u zatrzymała się ostatecznie na ośmiu golach. Szkoda, że to w sumie atrakcyjne widowisko zakończyło się jednak porażką Lechitów. Nie tak zapewne wyobrażał sobie trener Maciej Grzybowski pożegnanie z rypińską publicznością. Tak czy inaczej Lechici kończący się sezon zaliczyć mogą do umiarkowanie udanych. Zespół wykonał postawione przed nim zadanie utrzymania się w lidze. Rypinianie zakończyli sezon ostatecznie na ósmej pozycji w tabeli, co chyba na dziś odpowiada realnej sile tego zespołu. Oczywiście zawsze mogło być lepiej, kilka straconych punktów w meczach z teoretycznie słabszymi rywalami spowodowało, że Lechici nie włączyli się poważnie do walki o lokaty w górnej połówce ligowego zestawienia.

 

Drużynę czekają teraz zmiany. Najważniejszą z nich jest rzecz jasna roszada na stanowisku trenera. Kto nim będzie przekonamy się zapewne już niebawem. Trenerowi Maciejowi Grzybowskiemu dziękujemy natomiast za dwa sezony wytężonej pracy i trud jaki włożył w odbudowę zespołu po karnej degradacji klubu do czwartej ligi. Życzymy mu jednocześnie powodzenia i sukcesów w pracy z zespołem z Brodnicy.

 

       Wszystkich kibiców Lecha zaś prosimy o to, aby byli z zespołem także w rozpoczynającym się już w sierpniu nowym sezonie. Do zobaczenia na Sportowej.

 

 

Lech Rypin – Notecianka Pakość 3:5 (0:1)

 

Bramki: Lewandowski 79’ (s), Trędewicz 90’+2’, Pawłowski 90+3’ – Swojnóg 20’, 46’, Słupski 47’, 76’, Kala 50’

 

Skład Lecha: Stachewicz – Rybka, Baranowski, Dąbrowski, J. Trędewicz – Szymborski, Moszczyński, Kacperek, Litwin, Rutkowski – M. Trędewicz


Grali też: Ruciński, Pawłowski

 

Czerwona kartka: Słupski (Notecianka)

Inne newsy: